Michał Mroczek

sobota, 13 kwietnia 2019

Zamek Orawski, czyli Oravský hrad

Szukając ciekawych atrakcji turystycznych u naszych południowych sąsiadów Słowaków, warto zainteresować się Zamkiem Orawskim znajdującym się zaledwie 45 km od Term Chochołowskich, jednej z większych atrakcji w okolicach Zakopanego.








Zamek ten mieści się na wzgórzu w miejscowości Orawskie Podzamcze, nad którą góruje. Jak podają różne źródła mieści się 112 metrów nad lustrem rzeki Orawy, płynącej przez miejscowość. Wjeżdżając od polskiej strony robi on naprawdę duże wrażenie i może swym umiejscowieniem nasuwać skojarzenia z greckimi meteorami.

Historia zamku jest długa, ponieważ sięga aż XIII wieku. Z biegiem lat zamek trafiał w ręce różnych władców, a po II Wojnie Światowej stał się własnością państwa Czechosłowacji - aktualnie Słowacji. Zainteresowanych bardziej szczegółową historią tego miejsca odsyłam do Wujka Google :)

Zamek oczywiście dostępny jest do zwiedzania, do czego gorąco zachęcam, ponieważ będąc tam, budowla zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Widziałem wiele zamków w swoim życiu, w tym Zamek w Malborku, Zamek na Wawelu, Zamek Książ, Zamek w San Marino, Zamek w Vaduz - stolicy Liechtensteinu i wiele innych mniejszych zamków. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ten zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Nie chcę pisać, że najlepsze, bo każdy miał w sobie coś unikalnego, ale zdecydowanie warto go wyróżnić.

Ceny i godziny zwiedzania znajdziecie na oficjalnej stronie muzeum mieszczącego się w zamku: https://www.oravskemuzeum.sk. Dodam tylko, że jest kilka wariantów zwiedzania. My zdecydowaliśmy się na zwiedzanie z przewodnikiem, który mówił zarówno po Słowacku, jak i po Angielsku. Poniżej prezentuję kilka zdjęć.














czwartek, 11 kwietnia 2019

Dolne Diery w rejonie Małej Fatry

Wąwóz Dolne Diery zapewnia turystom bardzo atrakcyjne szlaki wśród skał i odgłosów szumiącego potoku. Jeżeli planujecie wypad na Słowację, to warto zaplanować pół dnia na zwiedzenie tego miejsca.


Wąwóz ten znajduje się w krywańskiej części Małej Fatry zaledwie 50 km od polskiej granicy. Tłumacząc na polski nazwa kanionu to "Dolne Dziury", co dość dobrze oddaje charakter tego miejsca. Ze względu na panujący tam mikroklimat, warto odwiedzić to miejsce szczególnie w okresie letnim, ponieważ panująca tam temperatura i wilgoć sprawią, że upały nie będą nikomu doskwierać.

Wędrówkę można rozpocząć z miejscowości Biely Potok, w której znajduje się spory parking na kilkadziesiąt (może więcej) samochodów. Parking jest płatny, ale nie jest to kwota, która zwala z nóg.


W oddali przez drzewa przebijają się białe ściany skalne, które przypominają swym wyglądem połacie śnieżne.


Szlak wiedzie wzdłuż potoku górskiego. Wiedzie raz z prawej, raz z lewej strony, dzięki czemu mamy możliwość przechodzenia przez drewniane kładki, które dodają uroku naszej wędrówce.




Momentami kładki prowadzą nas nad potokiem, dzięki czemu w pełni możemy delektować się płynącym pod nami potokiem.


Część trasy wiedzie metalowymi kładkami i drabinkami. Nie są to typowe via ferraty, ale dla osób, które nigdy nie miały do czynienia z tego typu ułatwieniami, może to być ciekawe doświadczenie.









Zapuszczając się nieco dalej, w kierunku Huty, dochodzi się do całkiem przyjemnego punktu widokowego, z którego rozpościera się widok na okoliczną dolinę.



Nasza wycieczka skończyła się polanie przy Pensionie Sagan, gdzie można zjeść obiad i napić się słowackiego piwa. 




niedziela, 3 marca 2019

14. PZU Półmaraton Warszawski - pierwszy etap przygotowań

Po tym jak podjąłem decyzję o starcie w 14. PZU Półmaratonie Warszawskim przyszedł czas na zdroworozsądkowe myślenie. Wiedziałem, że nie mam zbyt wiele czasu na przygotowania, a dodatkowo nie chciałem ryzykować odnowienia się kontuzji więzadła pobocznego kolana. Postanowiłem skorzystać z pomocy mojego zaprzyjaźnionego trenera personalnego Bartka Stajniaka, wielokrotnego zwycięzcę prestiżowych biegów, byłego reprezentanta Polski w biegach przełajowych oraz trenera wicemistrzyni świata w biegach ekstremalnych Spartan Race.

Pierwszy etap przygotowań to przede wszystkim sprawdzenie na co stać mój organizm po tak długiej przerwie w bieganiu. Wskazówki, które otrzymałem były jasne - nic na siłę, na wszystko przyjdzie czas. I tak rozpoczęliśmy nasz trening od spokojnego tempa 6:00 (10 km/h). Sprawdzaliśmy dwie rzeczy. Po pierwsze, czy jestem w stanie biec w tym tempie dłuższy odcinek oraz, czy mam jeszcze umiejętność trzymania równego biegu. 

Jak się okazało po pierwszym treningu, ku mojemu zaskoczeniu, z dystansem 6 km poradziłem sobie całkiem sprawnie. Trochę przeszkadzało mi tempo, ponieważ zwykle biegałem trochę szybciej. Wiedzieliśmy już, że nie jest źle. Wiedzieliśmy też, że musimy popracować nad stabilizacją tempa. Zgodnie z zasadą "nic na siłę". Przerzuciłem się też na bieżnię. Głównie ze względu na pogodę, ale też ze względu na to, że mogę ustawić sobie tempo biegu, którego muszę się restrykcyjnie trzymać.

Poniżej rozpiska moich pierwszych treningów wraz z datami, dystansem i średnim tempem.
trening 1 // data: 2019-02-19 // dystans: 6 km // śr. tempo: 5:45
trening 2 // data: 2019-02-22 // dystans: 6 km // śr. tempo: 5:52
trening 3 // data: 2019-02-24 // dystans: 8 km // śr. tempo: 6:00
trening 4 // data: 2019-02-26 // dystans: 6 km // śr. tempo: 6:00
trening 5 // data: 2019-02-28 // dystans: 8 km // śr. tempo: 6:00
trening 6 // data: 2019-03-02 // dystans: 10 km // śr. tempo: 6:00

Wczorajszy trening zamknął mentalnie mój pierwszy etap przygotowań. Dlaczego właśnie ten dzień? Ponieważ była to pierwsza przebiegnięta dycha od bardzo dawna. Ponadto czułem w nogach jeszcze rezerwy, więc wiem, że etap niepewności mam już za sobą. Przede mną czas, w którym będę musiał dobrze przepracować zadanie domowe, aby móc stanąć na linii startu. Jeżeli tylko zdrowie dopisze, to nie powinno być wstydu ;) Na dzień dzisiejszy nieśmiało celuję w czas dwóch godzin. Nie chcę jeszcze myśleć o poprawie mojego poprzedniego wyniku (1 godz. 58 min. 23 sek.), ponieważ jeszcze dwa tygodnie temu w ogóle nie śniłem o tym, że będę mierzył się z takim dystansem.

Przy okazji, jeżeli zastanawiasz się nad skorzystaniem z profesjonalnej pomocy trenerskiej, to zachęcam do kontaktu z Bartkiem za pośrednictwem jego strony: http://bartlomiej-stajniak.pl/.

Przypominam, że wciąż można dorzucać się na wspólną cegiełkę na rzecz Fundacji Synapsis, dla której biegnę podczas tego biegu. Szczegóły znajdziecie >>> tutaj <<<

piątek, 1 marca 2019

Czterdzieści dni do półmaratonu

14. PZU Półmaraton Warszawski


19 lutego zdecydowałem się przebiec swój drugi półmaraton w życiu. Całkowicie przez przypadek. Jak się później okazało, w szczytnym celu. O tym, jak do tego doszło będziecie mogli przeczytać w kolejnych akapitach tego artykułu.


Moja żona raz na jakiś czas robi sobie z naszego komunikatora notatnik i raz po raz wrzuca mi jakieś informacje, które jak się później okazuje, nie są do mnie. Podobnie było tym razem. Z jedną różnicą. W wiadomości, którą odebrałem znalazł się link do 14. PZU Maratonu Warszawskiego, do zakładki z informacją, że można uczestniczyć w biegu charytatywnym. Całość wpisowego można było przekazać na wybraną przez siebie fundację. Jedną z nich była Fundacja Synapsis, która zajmuje się wspieraniem rozwoju dzieci z autyzmem. To szczególnie ważne w kontekście dalszych wydarzeń.

Moja małżonka z zawodu jest pedagogiem specjalnym i tematyka autyzmu jest jej szczególnie bliska. Ja natomiast miałem okres w swoim życiu, w którym bieganie stanowiło ważny element mojego dnia. Ta zbieżność spowodowała, że tym razem odczytałem tę wiadomość zupełnie inaczej niż zwykle. Jako wyzwanie, rzucone znienacka. 

Bez słowa zapisałem się na bieg i ogłosiłem wśród swoich znajomych zbiórkę na rzecz wcześniej wspomnianej fundacji Synapsis. Po czym dumnie oświadczyłem w domu, że przyjąłem wyzwanie i stawię się na linii startu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałem się, że i tym razem link zamieszczony w moim komunikatorze był wyłącznie formą notatki. Niezależnie od tego postanowiłem, że nie będę się wycofywał i zrealizuję projekt do końca. I tak okazało się, że zostało mi tylko czterdzieści dni do startu, podczas gdy mój ostatni bieg odbyłem ponad dwa lata temu.  

Poniżej kilka ciekawostek:

Półmaraton - bieg na dystansie 21.0975 km jest konkurencją lekkoatletyczną i zaliczany jest do biegów długich. 

Rekord świata w półmaratonie - 28 października 2018 Kanijczyk Abraham Kiptum ustanowił rekor świata wynoszący 58 minut 18 sekund. Miało to miejsce podczas półmaratonu w Walencji.

Mój rekord życiowy na dystansie półmaratonu - 1 godz. 58 min. 23 sek. podczas 8. PZU Półmaratonu Warszawskiego w 2013 roku. Pełna klasyfikacja znajduje się >>> tutaj <<<

Trasa 14. PZU Półmaratonu Warszawskiego - dostępna jest >>> tutaj <<<

Jeżeli chcesz dołączyć do mojego zespołu i wspomóc fundację Synapsis, to zapraszam na stronę mojej zbiórki :) Wystarczy kliknąć w poniższą grafikę.

 Zbiórka Michała na rzecz Fundacji Synapsis

sobota, 2 lutego 2019

Teatr Małego Widza - Rozplatanie Tęczy

Teatr Małego Widza - Rozplatanie Tęczy
Źródło: https://www.teatrmalegowidza.pl/pl/repertoire/rozplatanie-teczy

Rozplatanie Tęczy to spektakl dla dzieci w wieku 1-4 lat oraz oczywiście ich rodziców. Cieszy się on sporą popularnością o czym świadczyć może fakt, że jest grany w Teatrze Małego Widza nieustannie od 2011 roku. Postanowiliśmy przekonać się o tym na własnej skórze.

Był to drugi spektakl, na który zabraliśmy naszego szesnastomiesięcznego Witka. Tym bardziej byliśmy ciekawi, czy zainteresowanie pierwszym było jednorazowe, czy może faktycznie taka forma sztuki przypadła mu do gustu. Okazało się, ze to drugie.

Teatr Małego Widza


Podczas przedstawienia Dagmara Bąk, która odgrywała głównego bohatera, wciągnęła młodych widzów w świat kolorów, pobudzając ich percepcje zmysłów. Głównie wzroku, słuchu i czucia (w drugiej części spektaklu).

Przedstawienie było podzielone na dwie części. Pierwsza trwała około 30 minut. Dzieci mogły usłyszeć jakie dźwięki wydają puste szklane wazony, by po chwili usłyszeć dźwięki wazonów zalanych częściowo wodą.

Teatr Małego Widza

W następnym kroku bohaterka spektaklu zaczęła uwalniać kolory tęczy wlewając kolorowe farby do wody w wazonach. W międzyczasie pojawiają się kolorowe, czerwone i żółte pomponiki, które w rytm muzyki rozrzucane są po scenie.

Podczas spektaklu pojawia się również element tańczącej, kolorowej szarfy oraz kolorowych piórek, delikatnie opadających na powietrzu. Piórka te zostały wykorzystane do ostatniej części, w której to dzieci mogły wejść na scenę, by obcować ze wszechobecnymi kolorami.

Teatr Małego Widza - Rozplatanie Tęczy

Spektakl pomimo tego, iż nie był za bardzo mówiony, wywoływał żywe reakcje młodej widowni, która raz po raz wybuchała śmiechem lub reagowała piskiem radości. Zdecydowanie polecam zabrać swoją pociechę na ten spektakl, szczególnie gdy jest jeszcze w młodszym wieku i poznawanie świata kolorów i dźwięków robi na niej olbrzymie wrażenie.

Teatr Małego Widza - Rozplatanie Tęczy

Pomysł, reżyseria i scenografia: Agnieszka Czekierda
Występuje: Dagmara Bąk / Sonia Jachymiak 
Czas trwania: 30 min + 15 minut wspólnej zabawy
Bilety: 45 zł/os.