Czy wyjazd w góry musi być równoznaczny z zaplanowanym urlopem? Czy górski wypad musi kosztować kilkaset złotych? A co w sytuacji, gdy dopadnie nas głód górskiego powietrza w chwili, kiedy nie mamy ani za dużo czasu, ani też pieniędzy? Czy warto męczyć się w miejskiej dżungli i tłumić swój popęd do górskiej wędrówki? Udowodnię Wam, że nie.
Pewnego dnia, był to czwartek, poczułem nieodpartą chęć wyjechania w góry. Pech chciał, że w tym czasie nie mogłem zaplanować sobie dłuższego wolnego, a i z kasą było krucho. Kiedy wróciłem z pracy do domu postanowiłem wziąć mapę Tatr do ręki i pojeździć sobie palcem po górskich szlakach. Myślałem, że obcowanie z górami w takiej wersji przynajmniej w części zaspokoi moją potrzebę. Nic bardziej mylnego.
Spośród kilku rozpisanych na kartce scenariuszy wybrałem ten, który postanowiłem zrealizować. Mój plan przewidywał zdobycie Rysów 2503 m.n.p.m. Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie to, że postanowiłem zrobić to prosto z pociągu. Opisując to precyzyjniej, chciałem wyjechać nocnym pociągiem z Warszawy do Zakopanego, znaleźć się tam w okolicach 6-7 rano i zaatakować najwyższy szczyt w Polsce. Mój pomysł był nisko budżetowy, tzn. nie planowałem noclegu w schronisku po ewentualnym sukcesie. Zamierzałem zdobyć szczyt i prosto z wierzchołka wrócić do Zakopanego na nocny pociąg powrotny do Warszawy.
W Warszawie byliśmy trochę po 06:00 i całą niedzielę mogliśmy przeznaczyć na leżakowanie w łóżku. Efekt był taki, że z pozornie niezapowiadającego się weekendu, udało nam się zrobić coś, o czym długo myśleliśmy. Tanio, szybko i przyjemnie. Polecam wszystkim, którzy nie mają zbyt dużo czasu lub pieniędzy.
Można to zrobić za 60 zł (Z Warszawy - bilet Polski Bus w obie strony 40 zł, bus z Zakopanego 16 zł w obie strony i bilet wstępu do parku)
OdpowiedzUsuńGdyby dobrze pokombinować i z odpowiednim wyprzedzeniem zarezerwować bilety to i pewnie można by taniej obskoczyć :)
UsuńFajna sprawa. Od czasu do czasu (jak już ciśnienie na góry osiąga maksymalny poziom) też urządzam sobie takie wyrypy jadąc przez pół Polski i zaraz po zejściu od razu wracałam do domu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń